poniedziałek, 19 listopada 2012

he needs me more than before...

Dużo czadu minęło od dodania następnej notki, a więc piszę. Tak... Jak sama nazwa rozdziału wskazuje, zakochałam się. Tak samo jak moja przyjaciółka, Karolina, której dedykuję ową notkę. Buźka skarbie, trzymaj się i wiedz, że jestem zawsze z Tobą :)

Soł... Endżoj.




Życie w hellhouse powróciło do normy, czyli chlanie, jebanie i rzyganie. Jak się okazało, nawet Gunsi potrzebują pomocy. Zwłaszcza Slash. To on tu najbardziej cierpi. Z dnia na dzień popędza się w kokainowo-alkoholowy nałóg. Alls się o tym dowiedziała...Postanowiła się z nim rozmówić. Poszła do domu ćpunów Gunsów. Gadała z nimi, ale nic... Jak grochem albo kurwa kośćmi do gry o ścianę. Nic... Cisza...

sobota, 3 listopada 2012

love in an elevator?

Wracam po zajebanej w dupę przerwie! :D Tęskniliście? Jak tak- ja za wami też, a jak nie- macie problem. A teraz pozwólcie, że przedstawię wam nową notkę. Jeśli wam się spodoba-komentować=napiszę nową. Soł... Endżoj kurwa!



Od ostatnich przygód minął rok. Dziewczyny musiały wyjechać, bo matka Leny ciężko zachorowała, dlatego też nie będzie jej w rozdziałach/ W zastępie pojawia się nowa bohaterka... Caroline... 
Jest maj. Na zewnątrz cieplutko. Dziewczyny od razu po przyjeździe postanowiły pokazać "nowej" okolicę. Gdy wyszły na zewnątrz, powitał je wspaniały sąsiad- Steven. Tak, Ten Steven. Steven Adler. 

-Oesu! Ally! Eva! - spojrzał się na dziewczyny Popcorn- a to kto to?- spojrzał na dotychczas nieznaną dziewczynę.
- To Caroline. Nasz diler, murzyn i stolec w jednym. - zacieszyła Alls.
- No czeeeść Carolciu- Blondas przytulił dziewczynę.
- Siema ziom madafaka- Blondynka odwzajemniła uścisk po czym wzięła łyka Daniels'a.
- Chodźcie do nas, mamy prezerwatywy, nagiego Slash'a i krowę na podwórku!

..Po czym wszyscy poszli do Hellhouse'a.


- AAAA! Dziewuchy!- jako pierwszy przybiegł do stojących w progu gości Axl.
- AAA! Rudy!- krzyknęła z przerażenia Caroline.
- Wyluzuj, ja się przyzwyczaiłam.- Ally poklepała po ramieniu przyjaciółkę.

Po chwili podszedł do Rudego Duff.

- No cześć - rzucił krótko i spojrzał się na Carolę.
- Oo.. Co ta piękna dama robi tutaj sama?- uniósł brew.
-... Ale ja tu jestem z dziewczynami..- odpowiedziała mu zmieszana i zafascynowana urokiem i charyzmą Blondyna.
- Chono kurwa ino! - Zawołał Steven z salonu, po czym wszyscy ruszyli w jego stronę.
- Dobra, pośmielim i pożartowalim, ale gdzie jest kibel?- Alls spojrzała się na Stevena.
- Tam gdzie zwykle.
- Aaa.. czyli za rozwaloną deską do prasowania na której leży Bret Hart? 
- Tak.

Wtem Brunetka poleciała jakby miała wiatraczek w dupie. [..]. Wychodząc spotkała kogoś stojącego na przeciwko i palącego papierosa...

- SLASH?! - krzyknęła.
- Ally? Co ty tu robisz?!- zszokował się Brunet.
- Eemm.. Przyjechałam z dziewczynami...Są na dole..
- Oo...- nagle wbił wzrok w ziemię. nastała chwila ciszy...
- ..Dlaczego Cię tam nie ma?..- przerwała namysły Slash'a.
- Bo po co mi tam siedzieć? Z chłopakami jest coraz gorzej. Steven popada ze skrajności w skrajność. Ostatnio wyjechał do mnie z tekstem "RANISZ MNIE I WSZYSTKIE KROWY ZE STOWARZYSZENIA KRÓW Z CAŁEGO ŚWIATA, KTÓREGO PRZEWODNICZĄCYM JEST KROWA ANDRZEJ, A ZASTĘPCĄ KROWA KACPER!" .
- Taa.. a do mnie Eva wyjechała z rymowanką : " Gadasz, chleba nie jadasz? Bułki wolisz? Pierdolisz!"- po czym oboje zaczęli się śmiać.

Kątem oka Slash spojrzał się na Ally. Przypomniało mu się wszystko. Te złe, ale i te dobre chwile. Jak budziła go uśmiechem, jak pieprzyli się w windzie.... Ona też nie była mu dłużna. Podeszła bliżej schodów i na dochodne rzuciła mu słodki uśmiech, który on tak uwielbiał..

Gdy już zeszła na dół, usłyszała wycie jelenia śmiech Duff'a. Eve siedziała w ramionach Axl'a, Izzy jak zwykle leżał za kanapą, Steven był w kuchni i wciągał mąkę, a Caroline rozmawiała z Duff'em.

- Ej, słuchaj ten : Motylem byłam ale utyłam - po tym tekście para zaczęła się śmiać.
- Albo : Dlaczego każdy daje Ani kwiatki? Bo dziś jest jej pogrzeb. - Duff spadł z kanapy ze śmiechu.
- Ej dobra, idę do domu. Spać mi się chcę i muszę nakarmić swojego węża o imieniu "Błażej".- Wtrąciła się Ally, po czym wyszła nie czekając na odpowiedź. 

Jednak ktoś na jej wyjście zareagował. Wybiegł z domu jak poparzony. Gdy Alls była przy furtce, ktoś nagle szarpnął ją za rękę. Był to Slash. Spojrzała się na niego pełna bezaprobaty. Po chwili ciszy on się do niej zbliżył. Uniosła brew, ale nie powstrzymywała go. Wiedziała, co chce zrobić. Dopiął swego. Pocałował ją. Nie opierała się. Gdy już odsunęli się od siebie, on posłał jej delikatny uśmiech, po czym ona weszła do domu.. Same life, new story?:)

~ ally.