niedziela, 30 grudnia 2012

heavy cross.

W taki oto sposób dobrnęliśmy do końca 2012 roku. Majowie to jelenie a benzyna staniała.
HEPI BERZDEJ FOR EWRYŁONE  i pasztet na drogę. No to co, lecim z notkom? ENDŻOJ!


U Gunsów jak zwykle zajebiście. Izzy wpadł ze swoją babcią, Axl wyjebał choinkę, bo.. bo go wkurwiała. Czemu? Bo była zielona i się z niego śmiała ( Ja nie wiem o co chodzi, ja tu tylko obserwatorem jestem :) ). Tererererere wstęp zakończony.



Domownicy byli w tym momencie w kuchni. Ally gotowała ze Stevenem, Duff obściskiwał się z Caroline a reszta poszła w pizdu.

... Nagle do jadalni wbiegł Slash a za nim Axl.

- Ally!!- krzyknął Mulat- Axl zajumał mi ścierkę, tak, ścierkę! Moje narzędzie pracy!

- Jesteśmy dziećmi tego złego Boga...- odpowiedział ze stoickim spokojem Axl ze ścierką na głowie.

- Przyznaj, co brałeś? - zapytała się Rudego Natalie.

- Jeszcze nikt nie wygrał wojny umierając za własną ojczyznę. Wojne wygrywa się, kiedy to przeciwnik ginie za jego ojczyznę - odpowiedział Axl.

- Gadaj, chuju! też chcę tego!- krzyknął Steven.

- Ale nic nie brałem!- odpowiedział Axl.

- Kłamiesz!- krzyknęła Ally.

- Czekajta panoje i panie. - poleciał gdzieś Slash, po czym wrócił z akumulatorem i przypiął go do spodni Rudzielca - Z akumulatorem na jajach jeszcze nikt nie kłamał.

- Ring to nie dla mnie. Ja spełniam się w sztuce. Dajcie mi więc scenę, by zaliczyć mógł ten Wściekły Byk, bo umiem walczyć i wierszem pokonam was w mig. - Odpowiedział spokojnie Żabolec.

- On chyba coś wypił..- powiedział cicho Duff - Axl, kara na chlanie!

- Ooo nigdy, ale to nigdy nie wolno Ci mówić mi żebym przestał pić...- Zbulwersował się Rudzielec.

- Dobra, koniec kurwa, bo tu zajebańca dostanę.- powiedział Izzy załamując ręce.

- Oj tam, przejmujesz się..- mruknął Steven - chcesz jajecznicę?- zapytał głośniej.

- Cycki se usmaż. - skwitował kolegę Izzy.

- Dlaczego Ty mnie zawsze ranisz?!- krzyknął Steven i wybiegł z domu ze łzami w oczach i gotującym się rosołem.

- Ej wiecie co?- ciszę przerwał Slash- Kiedy byłem mały, chciałem mieć psa. Ale moi rodzice byli na to za biedni i kupili mi mrówkę...- każdy zaczął się śmiać. Tylko Ally nie. Chwilę później poleciała szukać Stevenka.

Po dziesięciu minutach znalazła go siedzącego na chodniku naprzeciwko Kościoła (Adler, pojebało?!) . Steven oglądał zachód słońca, podziwiał to, jak promienie słoneczne rozświetlają witraże.

- Emm.. Mogę się przysiąść?...- ciszę przerwała Natalie.

- Ja.. Jasne...- odpowiedział cicho Stev.

- ...Zawsze tu przychodzisz?

- No raczej. Nie wiem czemu, ale to mnie jakoś uspokaja. Potem albo wracam do domu albo spierdalam do Roxy.

- zaśmiała się Ally - no wiedziesz zajebiste życie tak patrze.

- Nie wiodę. Chłopaki się ze mnie śmieją, bo miłość mojego życia wyślizgnęła mi się z rąk i... boję się krów.

- Czego?! - spojrzała sie na niego z niedowierzaniem.

- No krów.. ostatnio dostałem małą krówkę od Caroline. Ona muczała... Tak się wystraszyłem, że aż uciekłem do kibla. Aż Slashu przyszedł z pomocą i dał mi pluszowego bobra, ale też się go bałem. Jak się potem okazało, jak Loczek był mały to go bobry pogryzły i postanowiliśmy zrobić armię przeciwko bobrom.

- Eee.. Stev.. Ta wypowiedź za cholerę nie miała sensu..- Alls lekko szturchnęła chłopaka, po czym zaczęli się śmiać.


(nastała chwila ciszy)



- Ally...- Popcorn natknął się na pytające spojrzenie dziewczyny - ..zakochałaś się kiedyś?..



( znowu nastała chwila ciszy)


- Zdarzyło mi się, a co?...- odpowiedziała cicho.


*Steven spojrzał się na Ally*


- Bo.. bo ja też się ten.. - chłopak wbił wzrok w ziemię. -  A..Ty w kim?..

- W takim jednym Sa...- przerwała- Sa...Sally'm.  To była moje BIG LOWE ale mnie zdradził to poszłam se w pizdu ze złamanym sercem w kieszeni. A Ty?...

- W takiej Ellie... Ale wiem, że to nie ma szans...



* Po raz kolejny nastała cisza*

-  Wiesz co, Stev?...Kiedy się zakochasz, Nawet nie ogarniesz, kiedy to się stało. Może to był poniedziałek, a może piątek... Przy którymś jego uśmiechu, przy której rozmowie z nim serce wystukało ten cudowny rytm.... Rytm miłości... I wiesz nie od dziś, że po jednej rozmowie z nim nie schodzi Ci uśmiech z buzi. - zamknęła oczy i zaczęła myśleć o Saulu - Że chciałabyś, żeby to był jedyny. I nawet nie wiesz, kiedy zamiast kolegi zaczęłaś go traktować… Hm. No właśnie jak?... Jak kandydata na mężczyznę swojego życia...- otworzyła oczy i się do siebie lekko uśmiechnęła.

- Ally... Dziękuję...- Blondyn od razu się przytulił do dziewczyny, a ta odwzajemniła uścisk. - W całym tym pojebanym towarzystwie dobrze, że mam Ciebie..- lekko się uśmiechnął a ta ogarnęła mu włosy z twarzy. -  A mogę Ci coś powiedzieć w tajemnicy?..


- Wal, stary chuju.- zaśmiali się.


- Wiesz, że ja taki tępawy z deka jestem, ale zauważyłem coś u Slash'a. Nie jest taki jak dawniej. On zaczął coś.. czuć? Bo kiedy jesteśmy z jakimiś lachami, to od razu cham i jeleń a jak jesteśmy z wami to.. się zmienia. Raz po pijaku mi wyznał, że kocha jedną dziewczynę ale boi się jej to wyznać. Zapytałem się jaką a ten od razu, że nie ważne i nie ważne, ale coś tak czuję, że to chodzi o...


- O...?- zawtórowała mu zaciekawiona Ally.


- O...Perlę...- odpowiedział jej szeptem. 




Tyle pięknych słów, a zniszczyło to jedno imię. 


"Perla". 


To jedno słowo rozdarło Natalie od środka. Od razu pokazały jej się łzy na policzkach. Jej nadzieja na powrót i szansę minęła jak ciężarówka przejeżdżająca obok. By zachować resztę godności dzielnie wytarła łzy i... postanowiła nadstawić drugi policzek. Wiedziała, że może polec, ale chciała spróbować. Walczyć do końca...






poniedziałek, 17 grudnia 2012

Skyfall + dodatek.

Jest rok 2023. Większość rockman'ów okazało się.. zabójcami. Duff McKagan to szef mafii przemycającej narkotyki do Meksyku i Arizony, Axl Rose to płatny zabójca, Steven Adler to szeryf Teksasu a Izzy.. Właśnie.. On..Umarł. Zakończył swój żywot w Afganistanie na tajnej akcji badawczej. Jedynie Slash został detektywem. Przekazano mu bardzo ważną akcję. Jaką?...
                                  ... Zabicie McKagana.

Zespół Guns n' Roses to już przeszłość. Panowie czują do siebie odrazę, a jeszcze większą nienawiść... Zapewne ciekawi was czemu Saul przyjął tą sprawę. Po prostu chciał pomścić jedynego, prawdziwego przyjaciela...


Jest 6 lipca 2023 roku. Zazwyczaj w Mieście Aniołów o tej porze roku jest gorąco, jednakże dziś jest inaczej. Pochmurne, szare niebo podkreśliło fakt, iż tak zwane "Miasto Aniołów" zmieniło się na "Miasto upadłych aniołów"... 

Detektyw Saul Hudson był właśnie w domu. Czytał zadawnione akta o przemycie narkotyków. Siedział w pustym pokoju przy wyłączonym świetle, a kartki papieru oświetlał blask księżyca. Był tam sam. Jego ukochana żona o imieniu Natalie usypiała ich małego synka o imieniu Jacoby, jednak w tym momencie przejmował się tylko tą sprawą i informacjami, które czytał. Im więcej słów przeczytał, tym bardziej jego nienawiść do Duff'a wzrastała. Nagle Natalie weszła do pokoju bez pukania. Mulat od razu schował kartki i zapalił cygaro. Skierował wzrok na okno i pusto wpatrywał się w krople deszczu, które nagle się zjawiły na szybie. 

- Slash?...- przerwała ciszę.
- Co?- odpowiedział oschle Mulat.
- Co się dzieję?..
- Nic. Jakoś moja praca Cię nie obchodziła a teraz, kiedy stać mnie na drogie cygara to zaczęłaś się tym interesować?
- Od zawsze interesowałam się tym, tylko przy tej akcji zachowujesz się jakoś...inaczej...Dlaczego?..
- Bo kurwa tak! Wyjdź stąd!- Nagle Mulat wstał i wypchnął Brunetkę za drzwi po czym zamknął je na klucz. Bezradna Ally oparła głowę o drewnianą cześć drzwi i uderzyła pięścią, po czym zaczęła cicho płakać.

Czy Saul wiedział o tym, że rani kobietę swego życia, matkę jego dziecka i osobę, która oddała mu serce?... Wiedział, ale to olał. Bardziej się przejął sprawą narkotyków i ex-gunsa niż Ally... Dzień później spakował rzeczy do walizki i o 6 rano wyjechał z Casa de La Hudson. Nagle zajechał pod jeden dom.. Wyszła z niego piękna, ruda kobieta o imieniu Perla. Wsiadła do samochodu Saul'a i razem pojechali.

... Jednak w domu Hudsonów Ally myślała nad tą sprawą. Nagle wstała, pobiegła do szafy i wyciągnęła stare, zakurzone pudło. Wyjęła z niego paszport i dowód osobisty. Energicznie się spakowała i wywaliła walizkę z drugiego piętra po czym zadzwoniła po opiekunkę. Wyjechała drugim samochodem i po dwugodzinnej drodze zatrzymała się w Motelu. Z dolnej przegródki wyjęła farbę do włosów oraz ciuchy i poszła do łazienki... Po godzinie wyszła przebrana i pomalowana :




Wzięła rewolwer i wyszła z pokoju hotelowego trzaskając drzwiami, po czym wsiadła do stojącego na parkingu Chrysler'a 300c :


...I wyjechała z piskiem opon...

Jechała oświetlonymi przez Billboardy ulicami. Jej nowo pomalowane blond włosy powiewały przez wiatr powodowany zawrotną prędkością auta. Nagle przejechała koło willi przed którą było znane jej auto... Auto Slash'a. Od razu na wstecznym wróciła by sprawdzić czy się nie myli. Zaparkowała przy czarnym BMW, w którym siedział jej przyjaciel - Johnny Depp. Od razu wyjęła spluwę, włożyła ją w spodnie przy biodrach i poszła do niego. 

- Alls?! Co ty tu robisz?!- zdziwił się Johnny obecnością Blondi.
-Patatajco. Po prostu wkurwiłam się na męża.
- Znowu Slash? i..Dalej mąż?! Przecież wjeżdżał tam z jakąś Rudą sztunią siedzącą obok niego.
- ...To tym bardziej muszę tam się dostać.
- Chodź tam ze mną. Przebierzemy się i pójdziemy na bankiet.
- Eeee...spoko..- zaśmiała się Blondi i poszła na tylne siedzenia. Przebrała się, po czym to samo zrobił Johnny.

Po chwili on wyszedł pierwszy...



A za nim Ally..


Po czym za rękę weszli do willi...



Rozbrzmiewała jazz'owa muzyka. Para wtopiła się w tłum. Ally od razu zauważyła Slash'a z Perlą jak rozmawiali patrząc sobie w oczy. Nagle Saul skierował wzrok na Natalie. Ta od razu wpiła się w usta Johnny'ego. Pocałunek przerwało chrząknięcie gospodarza domu. Para oderwała się od siebie i skierowała wzrok na Duff'a.

- A wy kim jesteście?..- Blondyn uniósł brew.
- Ja jestem Joan, yy.... - Ally podała rękę i spojrzała się na swój pierścionek- Joan Swarovski, miło mi. - McKagan pocałował rękę dziewczyny.
- A ja Robert Swarovski, mąż Joan - Johnny posłał uśmiech basiście na co on syknął.
- Zapewne nie widzieliście mojego domu.. Joan, chodź.- Duff wziął "Joan" pod rękę i zaczął oprowadzać po willi. (w tym samym momencie wszyscy wyszli) 
- Oh, Joan!- do Blondynki podbiegła Caroline, zona Duffa i ją przytuliła. (tylko ona wiedziała o całej akcji i całej sprawie)
- Jak tam modelling, skarbie?- pocałowała Alls w policzek - panowie wybaczą, ale...

Nagle przerwał jej ukochany wyciągając spluwę z kieszeni marynarki i skierował nią na Slash'a.

- Sądziłeś, że Cię nie poznam, frajerze?!- wykrzynął zdesperowany Duff, a Saul uniósł ręce do góry.
- Ale ja nie chcę Cię zabić ani nic!- odpowiedział spokojnie Mulat.
- Gówno prawda!- krzyknęła Perla i przystawiła broń do czoła gitarzysty.
- Sama jesteś gównem!- Johnny przystawił broń do głowy Perli.
- Dość.- Powiedziała cicho Ally po czym sama przystawiła spluwę do tyłu czaszki Duff'a. ten od razu opuścił broń.
- Rzuć ją. - powiedziała oschłym tonem Natalie a on posłusznie wykonał polecenie, po czym Alls kopnęła broń gdzieś dalej. - Jakieś ostatnie słowa?..
- Nigdy nie strzelisz, kochanie.- powiedział niepoważnym tonem Duff.
- Nie strzelę, ale zrobię coś innego. Oficjalnie jesteś aresztowany.- z pończochy wyjęła kajdanki i przypięła je Duff'owi, Johnny Perli a Caroline... Leży najebana pod stołem. 

Wszystko skończyło się happy end'em. Mimo problemów małżeńskich Ally i Slash przetrwali tą próbę i dalej są ze sobą. Duff i Perla siedzą w pierdlu, a Caroline związała się z Johnny'm. A, zapomniałabym... Hudsonowie oczekują kolejnego potomka! Ten rok kończę tą notką i kończę życie bloga. Może kiedyś powrócę... A może nie :) Żegnajcie, Adios!






sobota, 1 grudnia 2012

white christmas.- dodatek

Jako, że grudzień to miesiąc kojarzący się ze świętami, dodaje owy dodatek. Mam nadzieję, że się spodoba :) A tak na marginesie, to wszystkim czytelnikom życzę wspaniałych, ciepłych i rodzinnych świąt, oraz cudownych prezentów. Ja już dostałam prezent na początku lipca- was. Tak, was. Wspaniałych czytelników, którzy nigdy mnie nie zostawili i namawiali do kolejnych notek. Dziękuję ;-* A ja ślę wam drobny prezent, notkę. A więc zaraz napiszę te historyczne dwa słowa...

                                               Soł, Indżoj!


Śnieżek za oknem, dania się robią, choinka przystrojona, a przez gramofon są puszczane klasyczne, świąteczne piosenki. Wspaniała atmosfera, ale nie zapominajmy, że jesteśmy w HH, czyli, że dana "choinka" jest zrobiona z butelek po Lubuskim. Jak się nie dawno okazało, Caroline i Duff są razem! Steven zajął się gotowaniem, Izzy śpi jak zwykle za kanapą, Axl pisze świąteczne piosenki ( tak, wtedy właśnie powstała "My Michelle"), Duff pieprzy się z Carą, a Slash siedzi w salonie i patrzy się tępo w sufit. Nie zapomnijmy o Ally, która czyta poradniki o Oponach. Ciszę przerywa darcie japy Stevena :

- Dzieci, kolacyja!- jedzenie postawił na stół.
- Oo! Nareszcie..- Slash jako pierwszy zasiadł do stołu, a reszta zrobiła to samo.
- To co, modlitwa?- zapytał Axl.
- Na chuj ci modlitwa, żarcie wystygnie.- odpowiedział Rudemu Izzy.

Gdy już wszyscy wpierdolili...

- Czas na prezenty!- krzyknął uradowany Steven, po czym paczka usiadła na dywanie przy choince.
- Carola, ty pierwsza!- zacieszyła Ally i podała jej prezent, w którym były gumki i 3 butelki Daniels'a.
- O kurwa w święta mać!- Blondi podskoczyła z zadowolenia w górę- dzięki, siostro!- przytuliła ją.
- Dobra, to teraz Slash'a kolej- powiedział Rudy, po czym wręczył mu pudełko, w którym był kolejny wąż.
- ŁoOoo ja pierdole aaa kolejny wąż!- Mulat przytulił węża(?!) i spojrzał na Ally- teraz twoja kolej - i wręczył jej czerwone pudełko.
- Ee..dzięki- lekko się uśmiechnęła, po czym je otworzyła. To były zdjęcia... Zaczęła je przeglądać:


* po chwili Ally oczy się zaszkliły*

*zaśmiała się przez łzy*

*Gdy wyjęła kolejne, poleciało jej kilka pojedynczych łez*
*na odwrocie zdjęcia pisało " Nie ważne, co będzie się działo, ja zawsze będę Cię kochał. Byłaś moją pierwszą, prawdziwą miłością. Każdy dzień bez Ciebie był dla mnie męką... "

...Po czym wyjęła jedno i od razu zakryła je ręką ze śmiechu. Axl ciekawy wyrwał jej to zdjęcie i pokazał całej paczce :


..Wszyscy zaczęli się śmiać, a Allz wyjęła kolejne, już ostatnie zdjęcie:


*samoczynnie się uśmiechnęła przez łzy. Od razu spojrzała na Slash'a, który cały czas się przyglądał jej reakcjom. Gdy ta skierowała swoje załzawione oczy, posłał jej ciepły, kochany uśmiech*

Caroline zauważyła całą sytuację, więc objęła Brunetkę ramieniem i wręczyła jej pudełko, w którym była nowa patelnia. 

Wieczór minął szybko i rodzinnie. Dziwne, co? Rodzinnie, zwłaszcza u Gunsów. Nagle Steven Puścił pewną, świąteczną piosenkę, do której zaczął tańczyć Duff i Caroline. Reszta towarzystwa siedziała i rozmawiała, tylko Ally po raz kolejny przeglądała zdjęcia i lekko się uśmiechała. Nagle Slash poderwał się z miejsca i podszedł do Brunetki. 

- Zatańczymy?..- podał jej rękę.
- Eee...Jasne..- wstała i oboje poszli na środek salonu i zaczęli tańczyć.

Para od razu się przytuliła. Saul wtulił się w nią. Jemu też się wszystko przypomniało. Te wspólne chwile, jak razem jeździli jednym rowerem, jak się poznali.. Ally akurat zamknęła oczy i przestała myśleć. Poczuła się tak, jak dawniej. Szczęśliwa, kochana... Jednak tą chwilę zniszczyła Caroline...

- E, Hudsony, zobaczcie nad czym tańczycie!- Blondynka wskazała na jemiołę, która była przywieszona do żyrandola. 

Od razu Ally zaczęła się śmiać, a Slash jej zawtórował.

- To na co czekacie? Lizać się, ino raus!- krzyknął Axl.
- Ee.. - zaśmiał się Slash, spojrzał się na Ally, a ona na niego i złączyli się w ciepłym pocałunku.

Domownicy zaczęli bić brawa, jedynie Steven zaczął płakać. Izzy podszedł do niego i objął go ramieniem.

- Czego ryczysz?
- Bo.. Bo to takie piękne! Wiedziałem, że będą razem!- Popcorn mówi przez łzy, po czym wytarł je różowym fartuszkiem.
- Spokojnie bracie, pożenią się i wychowają dzieci, będzie spoko.

Po raz kolejny nuda wzięła górę, a więc Duff wyjął swoje pudełko i wziął z niego kilka kaset. Jedną puścił na początku mówiąc:

- A to Ally i Slash na rozdaniu nagród. Po raz pierwszy byli gospodarzami- mówi z dumą.
- Ta, i nawet wtedy się lizali na ekranie- dodała Caroline, po czym wszyscy zaczęli się śmiać, a Ally strzeliła buraka, którego zakryła swoimi włosami.

...JEDNĄ KURWA PUŚCIŁ.

Po obejrzeniu "tego czegoś" wszyscy tu zebrani spojrzeli się na Ally i Slash'a, a para na siebie, po czym Brunetka zrobiła minę a'la "not bad" i skierowała wzrok na telewizor. Po chwili usłyszała śmiech domowników, tylko Slash się nie śmiał. Zawstydził się. Od razu zasłonił swoją twarz kurtyną włosów.

- Coś jeszcze macie do pokazania?- spojrzał się na nich Mulat.
- Eee. to ja może pójdę na spacer, bo w zimowe wieczory jest ładnie..- Brunetka szybko poderwała się z miejsca i wzięła swój czarny płaszcz, po czym zaczęła go ubierać. Wyszła, nastała cisza.
- Na co czekasz, leć za nią, Ty memlacu jeden!- krzyknął do Slash'a Axl, po czym Loczek posłusznie wstał, założył ramoneskę, kowbojki i poleciał za Natalie.



..Nagle się zatrzymał. Patrzył się na Ally jak szła coraz dalej. Podziwiał to, jak pięknie wygląda z tyłu w blasku latarni i okryta kilkoma płatkami śniegu.  Brunetka ustała przy barierce kończącej most. Podziwiała blask oddalonych mieszkań, bloków, budynków. Nagle ktoś ją delikatnie objął w biodrach i oparł podbródek o prawy bark dziewczyny. To był Slash...

- Ładnie tu, co?..- przerwała ciszę nie odrywając wzroku od krajobrazu.
- Zajebiście- odpowiedział jej zauroczony atmosferą.

Po raz kolejny nastała cisza...

- ...Możemy porozmawiać?..- teraz to on ją przerwał cichym pytaniem, na co ona odwróciła się do niego.
- Jasne, a o czym?..
- No wiesz.. - na chwilę wbił wzrok w ziemię, jednak sekundę później skierował wzrok na Ally- ...O nas...
- A..- Pokiwała powoli twierdząco głową w tej samej chwili lekko przegryzając dolną wargę.- Słucham...
- No to.. Eem...- wzdychnął - ... Dalej mam szansę?...- na to pytanie dziewczyna się lekko uśmiechnęła.
- Pewnie, że masz...- posłała mu ciepły uśmiech, po czym on go odwzajemnił.
- Więc.. Chciałabyś być moją ukochaną?.. Znowu?..- cicho się zaśmiał.
- Wiesz co?.. Warto spróbować..- uśmiechnęła się szczerze po czym złączyli się w ciepłym, wspaniałym pocałunku...


                                                        LOF STORY BEDER DER TŁILAJT.

patience.

Ostatnia notka była zajebiście krótka, a więc ta będzie dłuższa. A tak o, by wam wynagrodzić ten stracony czas na czekanie i fapowanie. Wszystkie teksty były wymyślone w stanie nie trzeźwym, więc za urazy nie płace odszkodowania. Soł.. Indżoj ! XD


Ostatnie dnie były ciężkie dla dziewcząt, ale i Gunsów. Caroline nieszczęśliwie się zakochała, Ally zrobiła sobie po pijaku tatuaż a Eve się wyprowadziła. Do tej pory nikt nie wie czemu...Dnie w Hellhouse były coraz bardziej nudniejsze aż do teraz...

- Witajcie, wy kocie napletki! - krzyknęła Ally wchodząc do domu. 
- Witaj kobieto płci żeńskiej rodzaju damskiego! - odpowiedział jej Axl odrywając się od liczenia wiewiórek na suficie.
- Cześć marcheweczko - dołączył się do powitania Stev wychodzący z kuchni. - Allz, wiesz jak można rozwalić ten zajebany w dupę lód? - pokazał jej bryłkę lodu z zamrażalki.
- Spróbuj czymś z kuchni, dużo masz tego- odpowiedziała mu brunetka.
- Jesteś geniuszem! Bo próbowałem gitarą Slash'a, ale Loczek chyba by mi z ryja świecące kapcie zrobił.
- Racja, memlaku.- wtrącił się Mulat do twórczej dyskusji.
- Oo.. zapomniałabym..- Ally wyjęła z kieszeni ciasteczka z wróżbami i chłopakom dała po jednej.- czymajta, babochłopy.
- Oo jedzenie!- Stev bez zastanowienia włożył ciasteczko do ryja razem z folią ochronną.
- Dzieciaku, kto Cię spłodził?- Brunetka wyjęła mu z buźki ciastko i wyjęła karteczkę z wróżbą - Słuchaj.."Cierpliwość pokona wszystkie problemy", A wy co macie?- spojrzała się na chłopaków.
- Ja mam " masz uśmiech jak wieść ciepłego lata"- przeczytał głośno Duff.
- Ta, chyba jesień średniowiecza- odpowiedział mu Slash, po czym wszyscy wybuchli śmiechem.- A twoja, Axl?
- ..To w tym ciastku był liścik?!- Rudy spojrzał się na Izzy'iego z niedowierzaniem, a Izzy mu zawtórował.
- Ja pierdole. - Duff zrobił facepalm'a - a ty, Slash? jaki masz?
- Eeee jakieś " daj się ponieść, miłość unosi się w powietrzu".

- Ale o czo chosi?- do salonu weszła Caroline.
- O ten tramwaj co nie chodzi, się rozjebał i nie pochodzi.- Powiedział Axl.
- NJEEE! Dlaczemu?!- od razu dziewczyna padła na kolana i zaczęła szlochać.
- Bo..tak. - odpowiedział Izzy.
- Nie martw się, łączę się z tobą w bólu i nadziei. - Duff przytulił się do blondynki, a ta od razu usnęła w jego ramionach ( może to dlatego, że się pieprzyli całą noc i byłą zmęczona?)
- Aaale oni są słodziaśni, ja pierdole, aż rzygam tęczą.- Ciszę przerwała oschła wypowiedź Slash'a.
- Mogło być gorzej. - Allz od razu odpowiedziała na tekst Mulata 
- zazdrosny? - wchodzący spowrotem Duff skierował pytanie do Loczka.
- Nie mam powodu by takim być.- Slash od razu wziął łyka Daniels'a, a w tym samym momencie Brunetka wbiła wzrok w ziemię. Nie wiedziała już co czuje. To była zajebana mieszanka uczuć. Trochę niechęci, ale i trochę miłości...Nagle zamyślenia dziewczyny przerwał Axl.
- Ally, cho na chwilę do garażu..
- Ja..Jasne..- wstała i poszła w wskazane miejsce przez Rudego.
- Co ?...- skierowała na niego pusty wzrok.
- Bo.. napisałem piosenkę i nie wiem czy reszcie się spodoba.. Posłuchasz?..
- Pewnie..- Brunetka wbiła wzrok w ziemię.
- To słuchaj..- Rose wyjął klasyczną gitarę Slash'a, kilka kartek i zaczął grać. Po chwili dołączył wokalem...


Shed a tear 'cause I'm missin' you.
I'm still alright to smile.
Girl, I think about you every day now.
Was a time when I wasn't sure,
but you 
set my mind at ease.
There is no doubt
You're in my heart now.

Said, woman, take it slow,
it'll work itself out fine.
All we need is just a little patience.
Said, sugar make it slow,
and we come together fine.
All we need is just a little patience.
(patience)
Mmm....yeah

I sit here on the stairs,
'cause I'd rather be alone
If I can't have you right now
I'll wait, dear.
Sometimes I get so tense,
but I can't speed up the time.
But you know, love
There's one more thing to consider.

Said, woman, take it slow,
and things will be just fine
You and I'll just use a little patience
Said, sugar, take the time
'cause the lights are shining bright.
You and I've got what it takes
to make it, 
won't fake it,
I'll never break it
'cause I can't take it...



...W tym momencie Ally wybiegła z garażu zanosząc się płaczem. Doszło do niej, że na prawdę kocha Slash'a... Poleciała do swojego dawnego domu, gdzie dawniej mieszkała z dziewczynami. Usiadła na schodach... Chwila ciszy... Gdy przypomniała sobie solówkę a'la Slash, od razu poleciało jej kilka łez. Zaczęła gorzko płakać. Wiedziała, że spierdoliła sprawę i gdyby nie jej głupota, byłaby żoną Slash'a... Może przez ten rok coś się zmieniło? Może poznał kogoś innego?... Nic jej nie wiadomo, ale jedynie co domyśla się to to, że on już tego nie czuje... A może jednak nie...?...

poniedziałek, 19 listopada 2012

he needs me more than before...

Dużo czadu minęło od dodania następnej notki, a więc piszę. Tak... Jak sama nazwa rozdziału wskazuje, zakochałam się. Tak samo jak moja przyjaciółka, Karolina, której dedykuję ową notkę. Buźka skarbie, trzymaj się i wiedz, że jestem zawsze z Tobą :)

Soł... Endżoj.




Życie w hellhouse powróciło do normy, czyli chlanie, jebanie i rzyganie. Jak się okazało, nawet Gunsi potrzebują pomocy. Zwłaszcza Slash. To on tu najbardziej cierpi. Z dnia na dzień popędza się w kokainowo-alkoholowy nałóg. Alls się o tym dowiedziała...Postanowiła się z nim rozmówić. Poszła do domu ćpunów Gunsów. Gadała z nimi, ale nic... Jak grochem albo kurwa kośćmi do gry o ścianę. Nic... Cisza...

sobota, 3 listopada 2012

love in an elevator?

Wracam po zajebanej w dupę przerwie! :D Tęskniliście? Jak tak- ja za wami też, a jak nie- macie problem. A teraz pozwólcie, że przedstawię wam nową notkę. Jeśli wam się spodoba-komentować=napiszę nową. Soł... Endżoj kurwa!



Od ostatnich przygód minął rok. Dziewczyny musiały wyjechać, bo matka Leny ciężko zachorowała, dlatego też nie będzie jej w rozdziałach/ W zastępie pojawia się nowa bohaterka... Caroline... 
Jest maj. Na zewnątrz cieplutko. Dziewczyny od razu po przyjeździe postanowiły pokazać "nowej" okolicę. Gdy wyszły na zewnątrz, powitał je wspaniały sąsiad- Steven. Tak, Ten Steven. Steven Adler. 

-Oesu! Ally! Eva! - spojrzał się na dziewczyny Popcorn- a to kto to?- spojrzał na dotychczas nieznaną dziewczynę.
- To Caroline. Nasz diler, murzyn i stolec w jednym. - zacieszyła Alls.
- No czeeeść Carolciu- Blondas przytulił dziewczynę.
- Siema ziom madafaka- Blondynka odwzajemniła uścisk po czym wzięła łyka Daniels'a.
- Chodźcie do nas, mamy prezerwatywy, nagiego Slash'a i krowę na podwórku!

..Po czym wszyscy poszli do Hellhouse'a.


- AAAA! Dziewuchy!- jako pierwszy przybiegł do stojących w progu gości Axl.
- AAA! Rudy!- krzyknęła z przerażenia Caroline.
- Wyluzuj, ja się przyzwyczaiłam.- Ally poklepała po ramieniu przyjaciółkę.

Po chwili podszedł do Rudego Duff.

- No cześć - rzucił krótko i spojrzał się na Carolę.
- Oo.. Co ta piękna dama robi tutaj sama?- uniósł brew.
-... Ale ja tu jestem z dziewczynami..- odpowiedziała mu zmieszana i zafascynowana urokiem i charyzmą Blondyna.
- Chono kurwa ino! - Zawołał Steven z salonu, po czym wszyscy ruszyli w jego stronę.
- Dobra, pośmielim i pożartowalim, ale gdzie jest kibel?- Alls spojrzała się na Stevena.
- Tam gdzie zwykle.
- Aaa.. czyli za rozwaloną deską do prasowania na której leży Bret Hart? 
- Tak.

Wtem Brunetka poleciała jakby miała wiatraczek w dupie. [..]. Wychodząc spotkała kogoś stojącego na przeciwko i palącego papierosa...

- SLASH?! - krzyknęła.
- Ally? Co ty tu robisz?!- zszokował się Brunet.
- Eemm.. Przyjechałam z dziewczynami...Są na dole..
- Oo...- nagle wbił wzrok w ziemię. nastała chwila ciszy...
- ..Dlaczego Cię tam nie ma?..- przerwała namysły Slash'a.
- Bo po co mi tam siedzieć? Z chłopakami jest coraz gorzej. Steven popada ze skrajności w skrajność. Ostatnio wyjechał do mnie z tekstem "RANISZ MNIE I WSZYSTKIE KROWY ZE STOWARZYSZENIA KRÓW Z CAŁEGO ŚWIATA, KTÓREGO PRZEWODNICZĄCYM JEST KROWA ANDRZEJ, A ZASTĘPCĄ KROWA KACPER!" .
- Taa.. a do mnie Eva wyjechała z rymowanką : " Gadasz, chleba nie jadasz? Bułki wolisz? Pierdolisz!"- po czym oboje zaczęli się śmiać.

Kątem oka Slash spojrzał się na Ally. Przypomniało mu się wszystko. Te złe, ale i te dobre chwile. Jak budziła go uśmiechem, jak pieprzyli się w windzie.... Ona też nie była mu dłużna. Podeszła bliżej schodów i na dochodne rzuciła mu słodki uśmiech, który on tak uwielbiał..

Gdy już zeszła na dół, usłyszała wycie jelenia śmiech Duff'a. Eve siedziała w ramionach Axl'a, Izzy jak zwykle leżał za kanapą, Steven był w kuchni i wciągał mąkę, a Caroline rozmawiała z Duff'em.

- Ej, słuchaj ten : Motylem byłam ale utyłam - po tym tekście para zaczęła się śmiać.
- Albo : Dlaczego każdy daje Ani kwiatki? Bo dziś jest jej pogrzeb. - Duff spadł z kanapy ze śmiechu.
- Ej dobra, idę do domu. Spać mi się chcę i muszę nakarmić swojego węża o imieniu "Błażej".- Wtrąciła się Ally, po czym wyszła nie czekając na odpowiedź. 

Jednak ktoś na jej wyjście zareagował. Wybiegł z domu jak poparzony. Gdy Alls była przy furtce, ktoś nagle szarpnął ją za rękę. Był to Slash. Spojrzała się na niego pełna bezaprobaty. Po chwili ciszy on się do niej zbliżył. Uniosła brew, ale nie powstrzymywała go. Wiedziała, co chce zrobić. Dopiął swego. Pocałował ją. Nie opierała się. Gdy już odsunęli się od siebie, on posłał jej delikatny uśmiech, po czym ona weszła do domu.. Same life, new story?:)

~ ally.







wtorek, 4 września 2012

the e.n.d

Drogie czytelniczki, mam dla was pewna wiadomosc.

Zawieszam bloga na czas nie okreslony. Koniec historii wymyslcie sobie same.. jakbyscie chcialy ja zakonczyc :)

Xoxoxoxoxoxox.Alls.