czwartek, 26 lipca 2012

na pożegnanie- dodatek.

Żona Duff'a- Eva została porwana przez Gang Gunserów. Gdy Blondyn się o tym dowiedział- od razu powiadomił o tym swojego przyjaciela, dawnego seryjnego zabójcę Slash'a. Postanawia wybrać się do Meksyku- tam, gdzie Mulat teraz mieszka ze swoją żoną Ally. W tym czasie Saul jest pod przykrywką, że niby nie żyje. Postanowił się do tego dostosować. Tym czasem u Hudsonów...


- Kochanie, chodź, obiad na stole!- krzyczy Mulat na cały dom.
- Lecę, pędzę, miśku!- przybiegła Brunetka.- Eeej.. Co się tu kurwa dzieję?!- spojrzała się na swojego męża, piorącego dywan.
- No co? Lubię czystość..- odciągnął się na chwilę od pracy.- Kiciu, usiądź, ja ci przyniosę jedzonko.- wskazał jej miejsce przy stole, na którym usiadła zdziwiona dziewczyna. Slash podał jej talerz z :






Ally spojrzała się zdziwiona na danie



- To Ty to zrobiłeś?!- skierowała swój wzrok na Saul'a.
- Tak, smacznego kochanie- posłał jej całusa i wlał sobie czerwone wino do małej szklanki.
- Ja już kurwa mam dość!- dziewczyna wstała i rzuciła sztućce na stół.
- Coś nie tak, kochanie? Zasoliłem?- dopytywał się nadal spokojny Mulat.
- Nie kurwa mać, spieprzyłeś! Spieprzyłeś wszystko co było dawniej! Pomyśleć, że zabiłeś największego Mafioso, Joe Perry'ego, a teraz gotujesz mi obiad, sprzątasz w domu i założyłeś swoją własną ekologiczną farmę!
- Spokojnie kiciu, usiądź, Ja ci zaparzę meliski..- Saul wstał i poszedł szybkim krokiem do kuchni, na co Ally usiadła na krześle i zakryła twarz rękoma.
- Ja pierdole...- przeklnęła cicho.



Kilka minut później chłopa przyniósł dziewczynie herbatę, podał jej pod nos.



- Spierdalaj mi z tym badziewiem!- wylała na niego gorący płyn, a on to olał.
- Kochanie, chodź zobaczysz, co zrobiłem naszemu synkowi!- złapał Ally za rękę i pobiegł na piętro.
- Ale my nie mamy dzieci!- zdziwiła się Natalie.
- Będziemy mieć, ale to kwestia czasu- zaśmiał się Mulat.
- Zobacz, jaka kołyska!- pokazał jej wystruganą kołyskę z podpisem Slash'a i Alls.
- Podoba ci się?- uśmiechnął się do dziewczyny, a ona nie wiedziała jak zareagować na widok (dawniej) Najlepszego gitarzysty, supermegahotgorącego faceta stojącego przy swojej roboty kołysce z łezką w oku i różowym fatuszku.
- Slash.. Wiem, że chciałbyś mieć dziecko, ale zrozum..- dziewczyna podeszła do niego.
- Nie! ja chcę mieć synka, chcę mieć bobasa, by go wychowywać przy pomocy poradników!
- ..Dla kobiet..- wtrąciła Alls.
- No i co z tego?! Ważne, że chociaż dają dobre rady, np. jak trzymać dziecko, jak nauczyć go strzelać z karabinu..
- Slash!- krzyknęła Natalie.- Mam tego dość! Wszystko jest takie super ekstra, a gdzie pościgi, wybuchy i strzały?! To dzięki nim się poznaliśmy!- dziewczynie zakręciła się łza w oku.- To my, razem zabiliśmy włoskiego seryjnego zabójcę- Stevena Adlera...- wbiła wzrok w ziemię, na którą spłynęła łza.
- Ale kiciu.. Teraz każdy sądzi, że jestem martwy, nie niszczmy tego..- uniósł jej głowę.
- Szczerze? Ja chcę to zniszczyć..- wyszła z pokoju, a potem z domu. Wyjechała z podjazdu rodzinnym wanem, ale po drodze go zmieniła na :






Po 15 minutach jazdy zatrzymała się na targu, po czym podeszła do budki telefonicznej, wykręciła numer. Usłyszała piknięcie, czyli znak, że połączenie zostało odebrane.



- Haloo?- osoba zapytała zza aparatu.
- Duff, mieszkasz w Chicago, tak? Mam plana..
- No tak, mieszkam. Opowiadaj..
- Mam dość! Slash zachowuje się gorzej od mojej matki! Sprząta, gotuje, marzy o synie..
- Ale to chyba normalne..
- No ale u niego to takie nie jest, bo PRZESTAŁ pić i palić!- wykrzyczała do telefonu.
- O kurwa.. to jest źle..
- No wiem, że jest! I właśnie słuchaj... Czytałam w gazecie, że Evę porwał gang..
- No tak.. I..?
- Nie możesz zwrócić się z tą sprawą do Saula? No wiesz.. Jak dawniej..- oboje się zaśmiali.
- Spoko, to daj mi jego namiary, kochana.
- 789466245- nasz numer, a my obecnie mieszkamy w Meksyku, w dzielnicy o nazwie Roelho, piętnasty dom. Trzymaj się, xoxo!- zakończyła rozmowę i wróciła do mieszkania..



3 dni później. W domu wciąż panuje napięta atmosfera. Przez te kilka dni Saul spał na kanapie przytulając kurę. Nagle pod dom podjeżdża niebieskie Porsche, z którego wychodzi Duff..



- Eeej, Slash! - krzyczy Blondyn. Nagle ktoś do niego zaczął strzelać, więc chłopak schował się do auta. Gdy już się uspokoiło na zewnątrz, teraz oboje wyszli. Mulat- z domu, a Duff- z samochodu.
- Nie prosiłem Cię tutaj. - Podszedł do Blondyna Loczek.
- Ale ja mam sprawę..I co ty masz na sobie?! Kapcie-króliczki?!- spojrzał się na "obuwie" dawnego gitarzysty.
- No i co? wygodne są.. To czego chcesz.
- Evę porwano.
- Aha. No I?
- Pomóż mi ją odnaleźć, proszę..
- No nie wiem... Nie?
- Zapłacę ci!
- Nie potrzebuję pieniędzy, mam Ally- to wszystko, czego potrzebuję.
- Co się z Tobą stało, Slash?!- podszedł do niego bliżej Blondyn.
- Nic, a co by się miało dziać? A i mów mi po prostu Saul. Nie jestem żadnym Slash'em.- po tej wypowiedzi Duff'a oczy przybrały kształt 5'cio złotówek.
- Ty kurwa od zawsze byłeś Slash, więc nie pieprz mi tu farmazonów!
- Ale już nie jestem, pogódź się z tym. - Mulat wszedł do domu, a za nim Blondas.
- Ally!
- Duffcio!- Brunetka wskoczyła na chłopaka i wtuliła się w niego- tęskniłam!- ucałowała go po dupie twarzy.- Co cię do nas sprowadza?- uniosła lekko brew.
- No bo Evę porwano i proszę Slash'a by ja odnalazł..- puścił jej oczko, a ona się uśmiechnęła.
- Nie odnajdę jej, kurwa!- Mulat zbił szklankę.- Czy to takie trudne do zrozumienia?!
- Saul, dość! Masz odnaleźć Evcię, bo jak tego nie zrobisz, to z twojej dupy jesień średniowiecza zrobię i ogolę Cię na łyso!- Slash się spojrzał na swoja ukochaną przerażony.
- No dobra..A wiecie kto ją porwał?
- O ile się nie mylę to Gang Gunersów..
- Hmm.. Ostrzy są.. Ashba, Bumblefoot, Rose..- podrapał się Mulat po brodzie.- no zaryzykujmy...- po czym wszedł do supermegatajemnego pokoju, gdzie był supermegazajebisty komputer ze wszystkimi danymi całej populacji Świata. Wpisał ich dane, wyszło że są w Los Angeles. Pojechali tam.




Wycieczka dobiegła końca. Wszyscy zostali zabici, Eva została uwolniona, Slash wrócił do płatnych zabójstw, a jak się nie dawno okazało..Ally jest w ciąży :)





Happy End?



4 komentarze:

  1. Hahaha zajebiste to. Szkoda, że zawieszasz bloga :( (Magda)

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, Boże, kobieto...
    Czytam Twojego bloga od pierwszej notki, ale wstydziłam się zawsze komentować.
    Ale to już rozjebało system! Ubóstwiam Cię, serio. Nic mnie tak nie rozwesela jak Twój blog.
    Pisz bo kurwicy i wrzodów na tyłku dostanę od Tego czekania. :3

    /S.

    OdpowiedzUsuń
  3. AHAHAHAHAHAHAHA! Ja pierdole jebłam! Normalnie takiego rozdziału to jeszcze tu nie było!
    Największy Mafioso Joe Perry - jest moc! :D
    Włoski seryjny zabójca - Steven Adler - zajebistość w samych słowach ^______^
    Ahahaha Slash - (dawniej )Najlepszy gitarzysta, supermegahotgorący facet stojący przy swojej roboty kołysce z łezką w oku i różowym fartuszku.- nie wyobrażam sobie bardziej uroczo-śmiechowego wcielenia Slasha, serio :D
    "- Spokojnie kiciu, usiądź, Ja ci zaparzę meliski..-
    - Ja pierdole...-" to chyba jedyny sensowny komentarz jaki mogła przedstawić Ally :D
    Zapraszam też do mnie na nowy, na xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Droga Autorko! Z biologicznego punktu widzenia (??), mogłabym być chyba Twoją babcią... (a matką to już na pewno).
    PISZ, PISZ, PISZ!!! W tym stylu!! to jest genialne! (wiem, co mówię - pracuję w wydawnictwie). Chapeau bas!!!
    Pozdrowienia
    Just Edi

    OdpowiedzUsuń